Moje skoczki

Kiedy pierwszy raz zobaczyłam krzesło SKOCZEK od razu się nim zachwyciłam. Wtedy nie wiedziałam, że skoczki rozróżnia się na te Zamojskie i te z Radomska. Nie zauważyłam nawet znacznych różnic w ich konstrukcji... Wiedziałam jednak, że zanim będę mogła je mieć (czyt.: gdzie je postawić) to będą albo bardzo drogie, albo ze względu na modę, będzie bardzo trudno zakupić takie do własnoręcznej metamorfozy. I wtedy na facebook'owej grupie pojawiła się ONA - oferta sprzedaży skoczków w atrakcyjnej według mnie cenie. Tak oto stałam się szczęśliwą posiadaczką dwóch zaniedbanych, podniszczonych, brudnych, zakurzonych i pokrytych kocią sierscią skoczków.


Prace nad krzesłami zaczęłam tak jak zwykle:
  1. odkręcenie części tapicerowanych od szkieletu krzesła,
  2. omiecenie, wyczyszczenie części drewnianych z kurzu, brudu, pajęczyn,
  3. usunięcie starej warstwy lakieru - pierwsze krzesło w całości wyczyściłam ręcznie papierem ściernym, drugie już przy pomocy szlifierki oscylacyjnej. Był to szybszy sposób, mniej pracochłonny i wygodniejszy (szczególnie w upalne zeszłoroczne lato) i chyba tańszy porównując zużycie i ceny papierów ściernych w rolce oraz tych do szlifierek.
  4. nałożenie dwóch warstw lakieru. Pierwszą po dokładnych oczyszczeniu krzesła z pyłu. Drugą po wyschnięciu warstwy pierwszej, zmatowieniu jej, odpyleniu.




    Najbardziej obawiałam się tapicerowania. Niepotrzebnie. Pomimo, że oparcie krzesła jest zaokraglone i w całości widoczne to, przy odrobinie skupienia, pokrycie go materiałem nie okazało się trudne. Po oczyszczeniu oparcia ze starego pokrycia nakleiłam gąbkę i rozpoczęłam mocowanie materiału.



    Tapicerowanie siedziska rozpoczęłam od pozbycia się wyściółki i wyjęcia wszystkich (baaardzo licznych) gwoździ. Materiał zostawiłam jako wzór dla nowego pokrycia. Na oczyszczoną sklejkę przykleiłam gąbkę. Następnie całość pokryłam owatą, aby pozbyć się ostrych krawędzi siedziska. Do wycięcia pokrycia siedziska jako formę użyłam stare. Nie odwzorywałam jej jednak 1:1, ponieważ moje nowe wypełnienie jest grubsze. Materiał mógłby okazać się za króki.



    Kolejnym krokiem było skręcenie całości. I gotowe!


    P.S. Skoczków nadal nie mam gdzie postawić, "wypożyczyłam" je rodzicom 😀




    * Nie jestem profesjonalistką (stolarzem, tapicerem), krzesło odświeżałam sama i dla siebie, dlatego nie udzielam merytorycznych rad tylko dzielę się z Wami moim sposobem na własnoręczną metamorfozę krzesła.

Komentarze

  1. Cześć, zamierzam odnowić moje skoczki ale nie wiem jak pozbyć się śrub z oparcia ponieważ w mojej wersji są one zakończone drewnianym grzybkiem. Czy też tak miałaś? Może masz jakąś podpowiedź :)

    Pozdrawiam,
    Jagoda

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty